Fenomen friendfluencerów – jak nasze przyjaźnie stały się wirtualnymi wystawami
Scrollujesz Instagram i nagle widzisz zdjęcie swojej przyjaciółki z wakacji na Bali. Idealna sylwetka, egzotyczne drinki i zachód słońca w tle. Czujesz ukłucie zazdrości? To normalne. W erze mediów społecznościowych nasze przyjaźnie coraz częściej przenoszą się do świata wirtualnego, gdzie każdy stara się zaprezentować najlepszą wersję siebie. Zjawisko to zyskało nawet własną nazwę – friendfluencing.
Friendfluencerzy to nasi znajomi, którzy – świadomie lub nie – wywierają na nas wpływ poprzez starannie wyselekcjonowane treści publikowane w social mediach. Ich perfekcyjnie skomponowane kadry, relacje z ekscytujących wydarzeń czy posty o sukcesach zawodowych tworzą iluzję idealnego życia. Problem w tym, że ta iluzja może mieć destrukcyjny wpływ na nasze poczucie własnej wartości i autentyczność relacji przyjacielskich.
Pułapka porównywania się – kiedy cudze sukcesy stają się naszymi porażkami
Łatwo wpaść w pułapkę ciągłego porównywania się do innych. Kiedy widzimy, jak nasi znajomi chwalą się nowymi samochodami, awansami czy egzotycznymi podróżami, nasze własne osiągnięcia mogą wydawać się blade i niewystarczające. To zjawisko psychologowie nazywają porównaniem społecznym w górę i może ono prowadzić do obniżenia samooceny, depresji, a nawet zaburzeń lękowych.
Co gorsza, porównujemy się nie do rzeczywistości, ale do starannie wykreowanego wizerunku. Nikt nie publikuje zdjęć z nieudanych randek, kłótni z partnerem czy momentów zwątpienia w karierze. W rezultacie tworzymy w głowie fałszywy obraz, że wszyscy wokół odnoszą same sukcesy, podczas gdy my pozostajemy w tyle. To błędne koło, które może prowadzić do izolacji i pogłębiania kompleksów.
Warto pamiętać, że za każdym idealnym zdjęciem kryje się rzeczywistość, której nie widzimy. Twoja przyjaciółka mogła zrobić 100 selfie, zanim wybrała to jedno perfekcyjne. A kolega chwalący się nowym samochodem może spłacać kredyt przez najbliższe 10 lat. Media społecznościowe to często teatr, w którym każdy gra rolę szczęśliwego i spełnionego człowieka.
Autentyczność kontra perfekcjonizm – gdzie zatracamy prawdziwe relacje?
Presja bycia idealnym w mediach społecznościowych może prowadzić do zaniku autentyczności w naszych relacjach. Zamiast dzielić się prawdziwymi emocjami i doświadczeniami, skupiamy się na kreowaniu wizerunku. To z kolei może prowadzić do powierzchowności w przyjaźniach. Zamiast głębokich rozmów o naszych lękach czy marzeniach, wymieniamy się jedynie pozytywami i sukcesami.
Co więcej, ciągłe eksponowanie tylko pozytywnych aspektów życia może prowadzić do tzw. toxic positivity. To zjawisko polega na wypieraniu i tłumieniu negatywnych emocji, co paradoksalnie może prowadzić do pogorszenia naszego samopoczucia. Prawdziwa przyjaźń powinna dawać przestrzeń zarówno na radość, jak i smutek, na sukcesy i porażki.
Warto zadać sobie pytanie: czy wolisz mieć przyjaciela, który zawsze wygląda perfekcyjnie na zdjęciach, czy takiego, który zadzwoni do ciebie o 3 nad ranem, gdy będziesz w potrzebie? Autentyczność w relacjach jest kluczowa dla budowania głębokich i satysfakcjonujących więzi. Może warto czasem pokazać swoją niedoskonałą stronę i zobaczyć, kto naprawdę stoi za nami murem?
Jak odzyskać kontrolę nad swoim poczuciem wartości w erze social mediów?
Na szczęście istnieją sposoby, by nie dać się zwariować w świecie friendfluencerów i zachować zdrowe poczucie własnej wartości. Pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie, że to, co widzimy w mediach społecznościowych, to tylko wycinek rzeczywistości. Warto praktykować świadome scrollowanie – zamiast bezmyślnie przeglądać feed, zastanów się, jakie emocje wywołują w tobie poszczególne treści.
Kolejnym ważnym krokiem jest ograniczenie czasu spędzanego w social mediach. Możesz ustawić limity czasowe na swoim telefonie lub wyznaczyć konkretne pory dnia na przeglądanie mediów społecznościowych. Zamiast tego, skup się na realnych interakcjach z przyjaciółmi – umów się na kawę, zadzwoń, wyślij tradycyjny list. Nic nie zastąpi autentycznej rozmowy twarzą w twarz.
Warto też pracować nad swoją samooceną niezależnie od tego, co widzimy w internecie. Prowadź dziennik wdzięczności, zapisuj swoje małe i duże sukcesy, otaczaj się ludźmi, którzy doceniają cię takiego, jakim jesteś. Pamiętaj, że twoja wartość nie zależy od liczby lajków czy followersów. Jesteś wartościową osobą, niezależnie od tego, czy twoje życie wygląda jak z Instagrama, czy nie.
Ostatecznie, może warto zastanowić się nad tym, jaką rolę chcesz, aby media społecznościowe odgrywały w twoim życiu. Czy muszą być źródłem presji i porównań? A może mogą stać się platformą do dzielenia się autentycznymi doświadczeniami i budowania prawdziwych relacji? Wybór należy do ciebie.
Pamiętaj, że za każdym profilem na Instagramie czy Facebooku stoi prawdziwy człowiek, z własnymi lękami, marzeniami i niedoskonałościami. Może zamiast dążyć do bycia perfekcyjnym friendfluencerem, warto postawić na bycie po prostu dobrym przyjacielem? Bo ostatecznie, to nie liczba followersów, ale głębokość i autentyczność naszych relacji definiuje jakość naszego życia.